Skazanie tej osoby to rzeczywiście porażka polskiego wymiaru sprawiedliwości! Mowa o Zygmuncie Mierniku, który w 2013 r. podczas procesu Czesława Kiszczaka, kiedy sędzina zawiesiła sprawę generała, rzucił w nią tortem. Czyn ten nie pozostał bezkarny. W pierwszym procesie mężczyzna został skazany na dwa miesiące bezwzględnego pozbawienia wolności.

Sąd drugiej instancji wyrok ten podwyższył do 10 miesięcy, bez możliwości zawieszenia go. Ostatecznie jednak po 6 miesiącach odbywania kary Miernik wyszedł z więzienia. Według wielu i tak zdecydowanie za późno!

Przypomnijmy, że po zatrzymaniu Miernika ruszyła fala protestów. Pod koniec sierpnia przed gmachem Sądu Najwyższego pojawiło się namiotowe miasteczko. Strajkujący nie mogli zgodzić się z wyrokiem sądu, argumentując, że „Weteran opozycji niepodległościowej trafił za kraty, natomiast zbrodniarze komunistyczni pozostają bezkarni”. Trafiając do więzienia, mężczyzna bardzo szybko zyskał określenie „więzień polityczny”. Formalnie jednak taki status nie został mu przyznany. Przez to przez kilka miesięcy odsiadywał karę w jednej z celi z więźniami kryminalnymi, co niewątpliwie można uznać za porażkę polskiego wymiaru sprawiedliwości.

Niedawno w jego sprawie został wystosowany apel do premier Beaty Szydło oraz ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobro. Protesty i różne działania prowadzone w celu uwolnienia Miernika przyniosły sukces. 12 stycznia, po sześciu miesiącach odbywania kary, opuścił więzienne mury. Obecnie przebywa na zwolnieniu warunkowym.

Równolegle do procesu Kiszczaka toczył się proces Zygmunta Miernika. Były internowany

został skazany początkowo przez Sąd Rejonowy na karę 2 miesięcy pozbawienia wolności.

Sąd II instancji wydłużył jednak ten wyrok do 10 miesięcy. Sąd tłumaczył wydłużenie wyroku brakiem skruchy Miernika.