Ewa Perłowska
Władysław Kosiniak-Kamysz ponownie wybrany szefem PSL-u. W kongresie, który odbył się niedawno w Jachrance stary-nowy przewodniczący uzyskał ponad 1000 głosów poparcia pokonując swojego rywala – Stanisława Rakoczego (na którego głos oddało 50 delegatów).

Sam wybór Kosiniaka-Kamysza nie jest zaskoczeniem, a raczej jeden z jego postulatów. Leader PSL-u twierdzi, że w polskiej administracji jest zbyt dużo urzędników. Kosiniak-Kamysz opowiedział się więc za likwidacją urzędów wojewódzkich – jeśli jego partia wygrałaby przyszłe wybory. Jego zdaniem zakres działalności urzędników podległych marszałkowi i wojewodzie na danym terenie się znacznie pokrywa. A to generuje niepotrzebne koszty utrzymania urzędników.

Sukces przywrócenia skuteczności swojej partii widzi też w we wspólnym działaniu. – Dziękuje za zaufanie, zrobię wszystko, żeby nie zawieść tego zaufania, żebyśmy odbudowali zasłużoną dla nas pozycję – mówił Kosiniak-Kamysz – Ale sam nie dam rady. Możemy tylko razem zmieniać na lepsze naszą rzeczywistość – dodał.

Zwycięstwo Kamysza cieszy wielu – nie tylko działaczy PSL-u. Jak mówią jego koledzy z Parlamentu: – Władek to wielki społecznik, a nie każdy o tym wie. Warto więc przypomnieć, że Władysław Kosiniak-Kamysz działa od wielu lat w Stowarzyszeniu Wolontariatu św. Eliasza, prowadzonego przez Ojców Karmelitów w Krakowie.

Polityk jest bowiem z wykształcenia lekarzem, absolwentem Wydziału Lekarskiego Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego. Szkoda, że nie każdy wie, że podczas Światowych Dni Młodzież w Krakowie szef PSL-u nie siedział w jednym z pierwszych rzędów podczas mszy świętych, a był wolontariuszem w służbach medycznych ŚDM. Przez czas spotkania z papieżem w Polsce pracował w szpitalu im. J. Dietla przy al. Focha, tuż przy Błoniach.