Koniec czerwca to także koniec roku akademickiego w uczelniach wyższych. A jak koniec roku to sesja egzaminacyjna i rzesze studentów pod drzwiami egzaminatorów a wśród nich wyróżniający się eleganckim strojem studenci aspirujący do stopnia zawodowego magister.
Jak każdego roku tysiące ludzi, aby ukończyć studia i móc napisać przed nazwiskiem´ „mgr”, najpierw muszą zdać wszystkie egzaminy potem napisać odpowiednią pracę i na końcu stanąć twarzą w twarz przed komisją i „bronić” tego co się samemu, albo nie samemu napisało w tej pracy.
Od lat trwa dyskusja o sensie lub bezsensie pisania tych prac, od dawna też można spotkać w internecie ogłoszenia zachęcające do zlecenia komuś innemu przygotowania takiej pracy za określoną kwotę.
Co robić? Uczelnie i promotorzy znaleźli sposób na wyławianie tych co przepisują żywcem czyjeś prace i prezentują je jako własne. Stosowane w uczelniach programy antyplagiatowe nie zlikwidowały jednak zjawiska zżynania z internetu przez studentów do końca. Raczej zmobilizowały ich do większego sprytu i takiego działania, by program nie wykrył nadmiernego posiłkowania się czyimś dziełem.
Nie ma zupełnie natomiast sposobu na zawodowców piszących na zamówienie za 2 czy 3 tysiące złotych prace magisterskie, na zupełnie niezłym poziomie, na każdy temat. Choć i tu konkurencja zrobiła swoje, bo ponoć piszą już i za 1500 zł.
Praca magisterska w swoim założeniu ma głęboki sens. Ma pokazać na ile kandydat opanował umiejętności poruszania się w nauce, korzystania z metod badawczych, stosowania analizy, syntezy i nie tylko. Ma tez pokazać na ile student potrafi opisać, zaprezentować wynik swojego naukowego działania. Gdyby tak było, można by rzec, że magisterium to świetne ukoronowanie studiów. I pewnie tak jest w znacznej części przypadków. Niestety także w niemałej liczbie oznacza coś zupełnie odwrotnego. No bo jak ocenić zlecanie pisania pracy innej osobie za pieniądze, albo ściąganie z gotowych już prac innych autorów?
Czas przemyśleć sens pisania prac magisterskich. I albo trzeba znaleźć sposób na to, że będą one rzeczywiście ukoronowaniem studiów i sensownym ich finałem, albo po prostu trzeba dać sobie spokój z nimi, bo jak ma to być sztuka dla sztuki, to szkoda czasu i studentów, którzy udają, że coś mądrego w tych pracach napisali i szkoda profesorów, którzy robiąc dobra minę do złej gry udają, że jednak w tych pracach dostrzegli głęboki sens.
Magister to mistrz, nauczyciel. Te trzy literki „mgr” przed nazwiskiem się mocno zdewaluowały, warto wiec pomyśleć jak przywrócić mistrzowi to co winno charakteryzować mistrza.
Jak spowodować by magister oznaczał dużą wiedzę i znaczne umiejętności. Warto też pomyśleć jak to mistrzostwo autentycznie zaprezentować w pracy magisterskiej.