Ewa Perłowska

Do Światowych Dni Młodzieży została niemal chwila, a na polskiej scenie politycznej wciąż trwa burza. Czy uda nam się choć na ten czas pojednać? Przynajmniej możemy spróbować.

Walka głównych partii opozycyjnych trwa w najlepsze. Najlepiej widać to w programach publicystycznych, gdzie poszczególni przedstawiciele partii nie potrafią wysłuchać nawet argumentów drugiego. Jest za to krzyk, przerywanie i fala frustracji. Jedni goście się buntują i przestają rozmawiać, a są też tacy którzy nawet wychodzą ze studia jeszcze w trakcie trwania programu. Tylko czy tego Polska teraz potrzebuje? Mamy w końcu nie łatwe czasy…

Kilkanaście dni temu KOD demonstrował w Warszawie. Na ulice wyszło blisko 10 tys. ludzi. Jednak nie zmienia to stanu rzeczy, że demonstrowanie – demonstrowaniem, a dialogu dalej jak na lekarstwo. Może byli prezydenci (nauczeni wieloletnim doświadczeniem) pomogą opozycji nawiązać jakikolwiek kontakt z rządem, aby istniejącą od tak długiego czasu „wojnę polsko-polską” zakończyć? Tylko że ich popularność i autorytet z tego co się obserwuje wykorzystywane są raczej do nagonki i wzajemnych oskarżeń, a nie do dialogu. Szkoda. Może Polsce potrzeba mediatora? Może stanie się cud i za chwilę zostanie nim papież Franciszek?

Do całej sytuacji odniósł się niedawno prezydent Andrzej Duda. Jak pisze na stronie internetowej prezydent.pl: „Prezydent Andrzej Duda zwrócił się z apelem do wszystkich uczestników Rady Bezpieczeństwa Narodowego, aby w związku ze szczytem NATO i Światowymi Dniami Młodzieży „zachować nieco wstrzemięźliwości”, nie prowokować i nie podgrzewać politycznych sporów.
Zwróciłem, się z takim apelem, jako Prezydent Rzeczypospolitej, aby zachować kulturę polityczną. Spór jest pewną naturą demokracji, ale chodzi o to, aby przez ten czas, kiedy zbliżamy się do tych wielkich wydarzeń międzynarodowych, kiedy ważna jest kwestia wizerunku naszego kraju na zewnątrz, ale również bezpieczeństwa wewnętrznego, zachować wstrzemięźliwość na scenie politycznej – powiedział we wtorek Andrzej Duda po posiedzeniu RBN.Wyraził jednocześnie nadzieję, że „poważni politycy” tę prośbę potraktują poważnie”.

Apel ten, jak powiedział Duda powinni docenić „politycy poważni”. Wzajemne obrzucanie się błotem, nawet na forum europejskim niewiele da. A zdarzyło się w naszej historii już niejednokrotnie, że politycy – nawet z dwóch przeciwnych obozów, potafili razem rozmawiać. Pamiętacie Millera i Kaczyńskiego. Były takie rozmowy. Co więcej były po polsku, bez wzajemnego obrażania się i przy jednym stole… Można – można.

Nam nie pozostaje nic innego, jak trzymać kciuki, za to że dojrzałość polityków (zwłaszcza tych czołowych) – osiągnie kiedyś apogeum. Apogeum w pozytywnym tego słowa, tym razem znaczeniu. A może by tak wyciągnąć wnioski z historii. Historii która uczy, że brak rozmowy i dobrego, merytorycznego dialogu równa się wojna… Warto zatem pamiętać, że „Pokolenie, które ignoruje historię, nie ma przeszłości – ani przyszłości” (Robert A. Heinlein – red.). A zatem trzymamy kciuki za Polskę, nie tylko na murawie, ale także i jak sportowe emocje się skończą!