Europa powoli przyzwyczaja się do wielu sytuacji, które jeszcze kilka lat temu były niewyobrażalne. Mało kogo już interesuje aneksja Krymu, nieliczni też interesują się na bieżąco kryzysem na wschodzie Ukrainy. Czas robi swoje. Tym razem działa zdecydowanie na niekorzyść samych Ukraińców, którzy spodziewali się szybkich zmian i zapewne tez szybkiego włączenia do wspólnoty zachodnich krajów.
Życie zweryfikowało dość brutalnie te ukraińskie marzenia. Choć pomoc z Zachodu w różnej formie nadchodzi sporo to jednak z zasadniczymi sprawami trzeba uporać się samemu. Kiedy zaczęła szybko taniec ropa i gaz wydawało się, że Rosja dotknięta kryzysem i sankcjami Unii Europejskiej będzie musiała wycofać się z agresywnych planów wobec swojego sąsiada. Ale jak widać szybciej biedny umiera niż bogaty słabnie. Nieprędko Moskwa wyrzeknie się swoich ukraińskich zapędów.
A życie idzie naprzód. Brak solidnych reform, wciąż wysoki poziom korupcji i silne wpływy oligarchów nie popychają Ukrainy do przodu w oczekiwanym tempie. NIE ma co się więc dziwić, że ludzie powoli mają dość. I entuzjastów do działań na wschodzie mniej i żądania pod adresem władz w Kijowie coraz głośniejsze. Hrywna leci z pieca na łeb a zarobki stoją w miejscu.
Coraz częściej więc ludzi na ulicach z hasłami nie przeciwko Rosji a krytykujące ukraińskie władze. Odejście premiera Jaceniuka poprzedzone było długimi protestami zwróconymi przeciwko szefowi ukraińskiego rządu.
Ukraińcy nie chcą zmiany kierunku swojego marszu na zachód, ale gdy zrozumieli, że najbardziej muszą liczyć jednak na własne działania i solidna pracę a nie na Zachód to wiadomo, że czas w którym naprawdę będzie u nich dużo lepiej jest jednak odległy.
Dziś najbardziej widoczna w Ukrainie jest pomoc USA, choć aktywnie włączyło się też kilka państw europejskich, w tym Polska. Jednak za dużo w tym podawania ryby, a za mało wędki.
Ostatnio głośno o zapowiadanym reformatorskim udziale w pracach na Ukrainie Leszka Balcerowicza i Jerzego Millera. Nie będą jedynymi obcokrajowcami , którzy przygotowują rekomendacje dla władz w Kijowie.
Czy proponowane przez nich sposoby na zreformowanie kraju będą skuteczne? Oby. Z całego serca życzę tego i Ukrainie i im samym. Ale łatwo nie będzie.
Nie wiadomo czego należy spodziewać się po Rosji, ale na pewno nie będzie ona ułatwiać życia Ukrainie jeszcze długo. A argumentów ma cała paletę.
Nie wiadomo też jak będzie zachowywać się w kolejnych latach społeczeństwo ukraińskie? Czy ludziom starczy determinacji w dążeniach do zachodnich standardów? Czy nie wybiorą modelu białoruskiego?
I wreszcie czy wystarczy determinacji władzom Ukrainy we wprowadzaniu reform? Sadząc po tempie dotychczasowych zmian czasami odnoszę wrażenie, że więcej jest tam deklaracji niż czynów.
A nam Polakom powinno zależeć, niezależnie od wielu trudnych i niewyjaśnionych spraw w relacjach z Ukrainą, aby był to kraj silny, demokratyczny i posiadający i z nami i z całym Zachodem dobre relacje.