Leszek Miller b. szef Sojuszu Lewicy Demokratycznej w dołku politycznym już bywał. Teraz zapowiada przerwę w polityce. Czy tak będzie oby na pewno?

Wielu Polaków zaskakują ostatnie wypowiedzi Millera, w których uznaje on działania Prawa i Sprawiedliwości. Piszemy uznaje, bo ich nie krytykuje, a czasem nawet popiera. Jak deklaruje Miller – Nie mogę krytykować decyzji PiS, bo to tak jakbym krytykował decyzje milionów Polaków. Faktem jest, że Miller coraz ostrożniej podchodzi do swoich wypowiedzi… Czy powiedział już zatem ostatnie słowo?

Z konwencji wyłamał się nie pierwszy raz. Wszyscy pamiętamy jak szef SLD spotkał się w 2014 roku w Sejmie z Jarosławem Kaczyńskim. Fala krytyki poszła na niego od razu. Czy słusznie? Przecież miały tylko obiekcje do poprawności wyborów, a szczególnie do zaskakującego wyniku PSL. Na razie Miller nie występuje w mediach za często. Chce ostygnąć czy może przestał być poważany przez wydawców serwisów informacyjnych?

Do trzech razy sztuka. Najpierw postawił na Magdalenę Ogórek, która po zbyt słabym wyniku wyborczym odeszła od polityki. Prowadzi swój własny program w telewizji i wykłada na uczelni. Drugą kobietą, która „uznał” Miller (może za bardzo) była Barbara Nowacka, która jak wiadomo nie poprowadziła SLD do przekroczenia progu wyborczego. Niby to wina Zandberga, ale czy na pewno?

Nie wydaje nam się, że Miller powiedział ostatnie zdanie. I choć media postawiły już na nim krzyżyk może jeszcze jak nie wrócić do wielkiej polityki, to choć wspomóc SLD by znów zakorzeniła się na Wiejskiej. Z takiego doświadczenia aż grzech by nie skorzystać…