Ewa Perłowska

Andrzej Duda – Człowiekiem Roku 2015 tygodnika „W sieci”. Dla gazety zaraz po odbiorze tytułu udziela obszernego wywiadu. Zajrzeliśmy do niego. Co prezydent RP sądzi o swojej dotychczasowej prezydenturze? Na czym chce się teraz skupić?

Czas leci dla niego szybko. Tak mówi już na samym początku wywiadu. Wypowiedź zaczyna od stwierdzenia, że robi teraz tylko to co zapowiedział podczas kampanii prezydenckiej. „Plan jest wykonywany (…) Przypomnę, chodzi o: obniżenie wieku emerytalnego, podwyższenie kwoty wolnej od podatku, 500 zł na dziecko. Podczas kampanii spotykałem się z ludźmi i to była niezwykle pouczając lekcja, polecam ją każdemu politykowi. Czasem trudno dostrzec świat poza kilkoma największymi miastami, tymczasem młodzi ludzie uciekają z mniejszych ośrodków i niestety wyjeżdżają z Polski (…) wniosek: konstytucyjna, również europejska, zasada zrównoważonego rozwoju nie była w Polsce przestrzegana. Polska nie rozwijała się równomiernie. To było i jest wielkie wyzwanie także dla prezydenta RP” – mówi już na starcie rozmowy Piotrowi Zarembie – Andrzej Duda.

Wiosenną kampanię należy zaliczyć do udanych. Nieznany szerszemu gronu Polków, jeszcze wtedy europoseł Andrzej Duda występuje w świątecznym spocie czy reklamie z życzeniami, jak kto woli. To jego pierwsze zapoznanie się z obywatelami Polski. – Kto to jest ten nowy Duda, pyta moja babcia. Ja zagłosuje na naszego prezydenta obecnego, a nie na kogoś nieznanego. I z takimi opiniami spotkałam się tysiące razy. Duda nie zraził się jednak tym, że do tej pory był raczej regionalnym politykiem. Ruszył w Polskę. Pamiętam, jak odwiedził 1 marca w Dzień Żołnierzy Wyklętych – Gdańsk. Złożył kwiaty na cmentarzu. Na spotkanie z nim nie przybyło nawet wielu dziennikarzy. Krótko mówiąc był trochę przez media zlekceważony. I choć dzień był słoneczny, wiał mocny wiatr, pomyślałam sobie – nie zostaje do końca wydarzenia. No i jeszcze – on jest za młody jak na ciężar, jaki musi mieć na barkach głowa państwa. Zaczęłam jednak słuchać przemówienia Dudy. Taki młody i takie umiejętności… dobry mówca. Ciekawe czy tylko tak gada (tak robi większość polityków) czy jeszcze pójdą za tym działania. Takie myśli chodziły mi po głowie…

Tymczasem dni leciały. Duda jeździł po kraju, jak szalony. Ludzie, rozmowy, spotkania, ludzie, ludzie i ludzie. I tak w kółko. Pytałam wówczas o przebieg jego kampanii znanego gdańskiego politologa. Usłyszałam z jego ust: – Może ugrać dobry wynik, ale nie wygra z Komorowskim. Ok – pomyślałam. Pewnie człowiek ma racje. W końcu obserwuje polską scenę polityczną od prawie półwiecza.
Mamy kwiecień – Duda przyjeżdża do stoczni i w historycznej Sali BHP spotyka się z ludźmi. Są tłumy, ale co z tego. Wychodzi na mównicę. Jest wyraźnie stremowany, ale też i dumny, że może przemawiać w takim miejscu. Za chwilę dowiaduję się, że Duda ma spotkać się po południu w Europejskiej Szkole Wyższej z pomorskim środowiskiem naukowym.

Na tym spotkaniu także byłam. Można by rzecz, że w porównaniu do poprzedniego to spotkanie jest kuluarowe. Ok. 25 osób. Głownie profesorowie. Duda spędza z nimi około półtorej godziny. Jest długa dyskusja. Długa, ale bardzo owocna. Na skomplikowane pytania odpowiada nie jak polityk. Raczej jak wykładowca akademicki. Rzeczowo, spokojnie, a co jeszcze przyciąga uwagę, to to, że wszystkie swoje wypowiedzi podpiera wiedzą, faktami. Spotkanie dobiega ku końcowi. Dudobus podjeżdża pod szkołę, jeszcze pamiątkowe zdjęcie. Z Dudą zostało już mało współpracowników. Większość po spotkaniu w Sali BHP ulotniła się. Towarzyszył mu tylko poseł Andrzej Jaworski. Andrzej Duda wsiada blady, wręcz wyczerpany do autobusu. Na koniec mówi jeszcze do swojego fotografa – przed nami jutro kolejny ciężki dzień pracy. Widać, że spotkania z ludźmi dodają mu skrzydeł, cieszy się tym.

Za kilkanaście dni finał kampanii. Ku zaskoczeniu większość Polaków zostaje prezydentem RP. W swoim pierwszym wystąpieniu podkreśla, że nie byłoby go w tym miejscu gdyby nie śp. Lech Kaczyński. Za kilka dni spotykam się z babcią, już nie jest tak do Dudy sceptycznie nastawiona, nawet ją ujął (a dodam, że do tej pory zachwycona była raczej Komorowskim). Co się stało, że młody, nowy prezydent trafia w gusta nawet dojrzałych, starszych i wcześniej nastawionych do niego sceptycznie ludzi? Do młodych rozumiem, ale do mojej babci?…
Jest początek lutego 2016 roku. Z wypowiedzi w mediach Andrzeja Dudy dowiadujemy się, że do rozwiązania jest problem frankowiczów, który już trafił do Komisji Nadzoru Finansowego. Już wiemy, że to co mówi wykonuje, ale jak będzie teraz?

Ale wróćmy do wywiadu z Piotrem Zarembą. Pada pytanie o to, że nasi europejscy sąsiedzi boją się, że w Polsce może dochodzić do łamania prawa. Co odpowiada prezydent? „Trzeba spokojnie odpowiadać. W Hiszpanii media publiczne są związane z obozem rządzącym, w momencie zmiany władzy zmienia się ich obsada. Czy ktoś zgłasza wobec Hiszpanii jakiekolwiek pretensje, czy ktoś mówi o zagrożeniu demokracji w Madrycie? W Niemczech przez kilka dni media, publiczne i prywatne, nie donosiły o tym, co działo się w Kolonii, stworzyły zmowę milczenia wobec molestowania kobiet. Władza ma tam oczywisty wpływa na media. Czy takie zamykanie im ust jest zgodne ze standardami demokracji? Pan Redaktor wyobraża sobie taką sytuację w Polsce? Rząd polski by czegoś podobnego nie próbował (źródło: „W Sieci”, Plan dobrej zmiany jest wykonywany).
Poznajemy prezydenta, poznajemy jego działania. No i życzylibyśmy sobie tego, żeby swoją kadencję przepracował tak, jak przepracował kampanię wyborczą. Nie ważne jakie środowisko polityczne reprezentował. Nie ważne kto jest jego kolegą i z kim „spotyka się w nocy” (patrz. Spotkanie w godzinach nocnych z Jarosławem Kaczyńskim). Ważne, aby tej aktywności i dobrych argumentów, które słyszałam podczas jego spotkania w ESW w Sopocie, nigdy nie zbrakło. A Państwa zapraszam do szerszego zapoznania się z wywiadem Piotra Zaremby. Warto.