Mija rok czasu od kiedy Marek Charzewski pełni funkcję Burmistrza Miasta Malbork. Jak poradził sobie w zupełnie nowej funkcji? Przypominamy, że wcześniej był belfrem.

Odpowiedź na to pytanie przynosi najnowsze wydanie lokalnej gazety Dziennika Bałtyckiego – Dziennik Malborski. Już na czwartej stronie, a więc niemal na samym początku numeru burmistrz opowiada o pierwszym roku pracy, w którym podkreśla, że odkąd jest włodarzem miasta ma mniej prywatnego czasu, ponieważ poświęca go sprawom mieszkańców. Jak podkreśla w artykule dzięki niemu trzy szkoły podlegające miastu, które zastał w raczej złym stanie, zostały zmodernizowane i poddane procesowi rewitalizacji. Obecny włodarz miasta przygotował też program zagospodarowania bazy mieszkaniowej tego miasta.

Ze stanowiskiem burmistrza polemizuje Jacek Markowski, przewodniczący Klubu Radnych Porozumienie Obywatelskie. Uważa, że mijający 2015 rok był czasem, w którym miasto zaczęło się cofać, a nie rozwijać. W jego ocenie obecny burmistrz przejął po poprzedniej władzy gotowe plany i wiele rozpoczętych projektów. „Burmistrz Marek Charzewski przejął od poprzedników „dobry start” w postaci wolnych środków w kasie miasta w wysokości 5 mln zł” – podkreśla Markowski w artykule. Na co zostały przeznaczone te środki? Zdaniem radnego trudno się tego doszukać.

Niepokojący dla Markowskiego jest także fakt, że Malbork Welcome Center, czyli jednostka budżetowa odpowiedzialna za promocję miasta z początkiem 2016 r. zostanie zlikwidowana. Oznacza to, że nie będzie powoływany nowy dyrektor jednostki budżetowej, a prace pracowników od promocji będzie nadzorował naczelnik wydziału Urzędu Miasta. Tu należy nadmienić, że osobą, która koordynuje kontakty burmistrza z mieszkańcami jest Marta Wróblewska. Sądząc po tym, jak wiele osób nie może się do burmistrza dostać, tę koordynację uważamy za nijaką. Być może stoi ona nawet na drodze normalnym relacjom: burmistrz-petenci (mieszkańcy).

Warto wspomnieć także, że Porozumienie Obywatelskie, którego członkiem jest Jacek Markowski, w ostatnich wyborach samorządowych popierało kontrkandydata Charzewskiego – Andrzeja Rychłowskiego. Rychłowski rządził i umiał to robić, ale prawdopodobnie gdyby był na tym stanowisku jeszcze 4 lata, to większość terenów miejskich, a może nawet i zamek zostałyby sprzedane. Przypomnijmy, że był on prawdopodobnie jedynym burmistrzem w naszym województwie, który do sprzedania majątku nie potrzebował zgody rady miejskiej.

Rychłowski to przeciwieństwo Charzewskiego, można powiedzieć, że jest bizmesmenem pełną gębą, który żyje ponad stan, zawsze modnie ubrany i jeżdżący wypasionym samochodem. Mimo to większość radnych myśli o jego powrocie. Czy słusznie? Niech to ocenią nasi czytelnicy z Malborka.