Ryszard de Janauis Święćkowski
Ryszard de Janauis Święćkowski

Nie da się przemilczeć prawdy. To co się wydarzyło w noc sylwestrową w wielu miastach zachodniej Europy z młodymi „uchodźcami” w roli głównej, było do przewidzenia. Nie wszystkich jednak migrantów należy wrzucać do jednego worka, bo problem jest dużo szerszy i wymaga racjonalnego i obiektywnego spojrzenia. Już nawet Wiadomości TVP nie kryją faktu, że zalała Europę – fala mężczyzn z nadmiarem energii (bo wg. niemieckich danych 9 z 10 nie ma jakiekolwiek kwalifikacji potrzebnych na niemieckim rynku pracy – więc w pracy raczej tej energii nie spalą) i w swoim najlepszym wieku reprodukcyjnym. Do pracy się nie nadają – więc? Aż strach pomyśleć jak zaczną ten nadmiar energii tracić na niemieckiej ziemi na którą przecież zaprosiła ich „ pani Merkel”.
Przecież dla wielu z nas uchodźca to z definicji ktoś pokorny i wdzięczny za udzielenie mu schronienia i pomocy w trudnej sytuacji jakiej się znalazł. Ten obraz ma się jednak nijak do tych młodych, dobrze ubranych i zadbanych mężczyzn demolujących europejskie miasta i oddających mocz w noc sylwestrową na katedrę w Kolonii!
Europa totalnie oblała egzamin w zakresie ochrony własnego podwórka. Ponad milion osób w 2015 roku weszło w granice UE w większości bez jakichkolwiek dokumentów –„ ludzie duchy”. Idiotyczna polityka i słowa zachęty ze strony kanclerz Niemiec Merkel spowodował exodus szukających lepszego jutra imigrantów (napisałem imigrantów ponieważ mały odsetek wśród nich stanowią prawdziwi uchodźcy którzy rzeczywiście potrzebują pomocy). W tej fali ludzkiego tsunami 90 % to osoby płci męskiej – w tym 70-80 % to młodzi mężczyźni. Dzięki temu zjawisku zachwianiu ulegnie proporcja mężczyzn i kobiet w UE.
Ostatnia noc sylwestrowa np. w niemieckiej Kolonii to tylko preludium do zbliżających się wydarzeń. Niemiecka policja i media – które po raz kolejny w ramach poprawności politycznej nie informowały opinii publicznej przez 6 dni o zajściach – to skandal. Nie wiem jak nazwać działania Unii – amok, nieświadomość zagrożenia, chęć samodestrukcji? Skandal który wybuchł w Niemczech po raz kolejny pokazuję jak błędną politykę wobec rzekomych „uchodźców” prowadzi rząd Angeli Merkel i cała administracja brukselska. Która nie chce w jakikolwiek sposób „podpaść” muzułmanom. Tak się składa, że osobiście poznałem wielu ludzi z kręgu kultury islamu. Mam różne spostrzeżenia jak i różnych znajomych. Tak – jak i wśród wszystkich ludzi na świecie – są tu i dobrzy i źli ludzie. Ale nie da się ukryć, że ta religia jest totalnie inna niż nasze wyobrażenie religii.
Nie poznałem zbyt wielu szczęśliwych (moim zdaniem) muzułmanów. Ale podkreślam to tylko moje spostrzeżenie. W islamie możesz zapomnieć o jakiejkolwiek indywidualnej wolności – jesteś niewolnikiem religii którą wyznajesz. A rezygnacja z nauk Mahometa może się bardzo źle skończyć (nawet śmiercią). Tok myślenia i postępowania wyznawcy Allaha jest zupełnie inny niż w kulturze chrześcijańskiej czy europejskiej. W Islamie kobieta (całkowicie podległa mężczyźnie w jego patriarchalnym świecie) nie nosząca chusty jest trudna do zaakceptowania. Jeśli jest to możliwe to można wziąć ślub jeśli dziewczynka ma np. 7-8 lat (w niektórych krajach islamskich dopuszczalna jest jawna pedofilia np. Strefa Gazy gdzie rządzi Hamas), a dzieci to własność rodziców – tzn. ojca. Stosunek do niewiernych – wśród radykałów islamskich ten kto nie wierzy w nauki Mahometa to wróg (zasługujący nawet na śmierć lub tortury). Meczet to dla nich świętość, jednocześnie bez żalu i zahamowań niszczą krzyże i kościoły chrześcijan oraz inne symbole dziedzictwa światowego. Historia świata i cywilizacji rodzaju ludzkiego jest bez znaczenia dla radykałów, jeśli nie jest poparta naukami islamu. Wreszcie zwierzęta – które ich albo obrażają (np. świnia) albo odstraszają islamskie anioły (psy).
Z naszej perspektywy proponuję nie próbować zrozumieć Islamu. Tego może się podjąć według mnie tylko wybitny orientalista. Reasumując najlepsze w tym całym rodzącym się problemie jest to, że my sami (a jaśniej Europa z jej przywódcami) go sobie stworzyliśmy. Ten problem będzie narastał, ale otwarcie oczu następuje coraz szybciej. Lepiej późno niż wcale…