Przez wiele ostatnich miesięcy żywe emocje wywoływał nie tylko w Polsce problem nadciągających uchodźców. Byli tacy, którzy w imię chrześcijańskich ideałów chcieli, aby przyjąć uciekinierów z Syrii i kilku innych państw. Było wielu też takich, którzy przestrzegali przed uchodźcami, wskazując, że ich stały pobyt w Polsce wiąże się ze zwiększonym zagrożeniem terrorystycznym.
Sytuacja jeszcze bardziej się skomplikowała, kiedy głos zabrał w tej sprawie sam Papież Franciszek i polscy biskupi, którzy ze zrozumiałych względów zachęcali do wspierania przybyszów z dalekich krajów. Kiedy jednak okazało się, że z różnymi aktami terroru jednak związani są także nowoprzybyli uchodźcy wszyscy zrozumieli w jak trudnej sytuacji znalazła się Europa.
Polska przyjmie już niedługo pierwszych kilkaset osób, głównie z Syrii. Czy to oznacza dla nas jakąś zupełnie nowa sytuację? Z jednej strony nie, bo nie będzie to duża liczba wiec zapewne wtopi się ona w społeczność dużego 38.milionowego państwa. Z drugiej strony, nie ma co ukrywać, nigdy do końca nie wiadomo co chodzi po głowie ludziom, którzy wychowali się w zupełnie innej kulturze i których czeka u nas przecież też wiele wyzwań.
A taka naprawdę, to mleko rozlało się już dawno. Dokładnie wtedy, kiedy Europa Zachodnia przeżywając przez dziesiątki lat kryzys demograficzny otwierała coraz szerzej ramiona na ludzi przybywających za chlebem i jednocześnie wypełniających dotkliwą lukę demograficzna Zachodu.
Problem jednak jest, a nawet są dwa problemy. Pierwszy to jak działać, by obecnie przybywający uchodźcy nie stanowili zagrożenia. Ale drugi, to co zrobić, by kolejne tysiące, a może miliony, nie chciały realizować swoich marzeń o dobrej przyszłości właśnie wyjeżdżając do nas ze swoich krajów.
Niezależnie od wielu podejmowanych w różnych państwach działań, które w większości odnoszą się do skutków tego co się stało, trzeba chyba pomyśleć i o przyczynach. I jednak zrobić wszystko, aby i Syryjczycy i wszyscy inni, którzy marzą o Europie, chcieli marzyc i realizować marzenia przede wszystkim we własnym kraju.
Jak to zrobić? Odpowiedz i trudna i wymagająca dużego zaangażowania szczególnie ze strony najbogatszych państw. Ale ważne, żebyśmy chcieli szukać odpowiedzi na to pytanie. Bo dzisiaj jeszcze wielu pyta: czy w ogóle to robić ?