Większość z nas nigdy nie miała bezpośredniego kontaktu z uchodźcą, z kimś, kto ucieka ze swojego kraju i szuka możliwości życia poza jego granicami. Kiedy po raz pierwszy odwiedziłem obóz dla uchodźców w Afryce byłem przekonany, że widzę przed sobą tysiące biednych ludzi, szukających schronienia w Czadzie przed dramatem jaki spotykał ich w ich rodzimym Sudanie, w Darfurze. I byłem przekonany, że największym pragnieniem tych ludzi jest powrót do swojego państwa, gdy tylko sytuacja się ustabilizuje. Pytani o swoje plany na przyszłość uchodźcy, ku naszemu zdziwieniu odpowiadali w większości, że nie zamierzają wracać do Sudanu, wręcz przeciwnie… liczą na jak najdłuższy pobyt w obozie, a najchętniej chcieliby zostać przemieszczeni na stałe do Europy.
Interesowali się głównie sprawami bytowymi, tym co otrzymają i jakie nowe formy pomocy są dla nich przewidywane. Nie pytali o pracę. Byli zadowoleni z tego, co wiązało się z życiem w obozie dla uchodźców. Większość z nich posiadała telefony komórkowe i dobrze orientowała się w ogólnej sytuacji na świecie. Ich los budził współczucie, ale pojawiało się też wiele pytań związanych z ich przyszłością. Utrzymywanie obozów dla uchodźców związane jest z dużymi wydatkami i nie można zakładać, ze każdy kto tam trafi będzie w nim przebywał nic nie robiąc do końca życia.
Takie i podobne dylematy czekają teraz państwa europejskie. Decyzje o rozmieszczeniu uchodźców, o ich ilości w poszczególnych państwach to pierwszy krok, wcale nie najtrudniejszy. Każdy kolejny jest bardziej skomplikowany. Nie wchodzę w bardzo aktualny i gorący temat ewentualnych zagrożeń terrorystycznych i zwykłych kryminalnych, związanych z przybyszami. Mam na myśli ich adaptację do życia z nami. Odmienność kulturowa i nie ma co ukrywać, jak dla nas też często religijna powodują, że i uchodźcom i nam nie będzie łatwo się z wieloma wyzwaniami uporać. A przecież nie ma co liczyć na to, że po roku czy dwóch pobytu w Europie ludzie ci wyjadą do Syrii czy Iraku. Raczej będą się starać tutaj o stały pobyt, będą ściągać swoje bliższe i dalsze rodziny i po prostu tu życ. A więc czy chcemy, czy nie pewnie już teraz musimy myśleć jak sobie z tym wszystkim poradzić.
Przykłady zaczerpnięte od naszych zachodnich sąsiadów, którzy znają problemy migracji od wielu lat pokazują, że może być różnie. I Niemcy i Francja i Wielka Brytania nie poradziły sobie do końca z wieloma migracyjnymi trudnościami i skutki tego przeżywają obecnie. Abyśmy nie musieli dzielić ich doświadczeń musimy o tym poważnie myśleć już dzisiaj. Sama pomoc socjalna i monitorowanie działań przez odpowiednie służby to jeszcze nie wszystko. Skoro Europa zdecydowała się na przyjmowanie uchodźców musi też myśleć nie tylko o pomocy dla nich ale także o własnej przyszłości. Choć wg mnie, to co najważniejsze w temacie uchodźców to nie tylko sprawa wyzwań związanych z tymi, którzy już przybyli do Europy. Trzeba liczyć się z możliwością, że w ślad za nimi zechcą kiedyś podążyć setki tysięcy. A to już zupełnie inny temat i zupełnie inne wyzwania.